sobota, 7 stycznia 2012

Powrót:)

Powrót na bloga oczywiście;) Ojjj długo mnie nie było, wiem wiem i przepraszam, niestety nie jestem systematyczna. Ale tyle rzeczy sie dzieje, naprawdę nie mam kiedy pisać !! Teraz wszystko nadrobię:) A naprawdę zdarzyło się bardzooo dużo przez ten czas kiedy nie pisałam. Jestem tu już prawie 4 miesiące. Zleciało bardzo szybko. Mam za sobą lepsze i gorsze chwile...może zacznę od tych gorszych. A otóż ja jestem dziecko szczęscia, pierwsze zgubiłam telefon, którzy dali mi hosci , później przyszła faktura za rozmowy zagraniczne, nie duża no ale jednak... na szczęscie hosci wyrzutów mi nie robili, zapłacili. Następnie miałam stłuczkę samochodową!! Dzień przed urodzinami! Pierwszy raz w życiu. Raczej jestem ostrożnym kierowcą, no ale zdażyło się. Chwila nieuwagi i buuum. Wina nie jest ewidentnie moja, ale na nieszczescie byłam z dzieciakami...a na  drugi dzień dostałąm wielki prezent urodzinowy od hostów ;p Także jak by nie patrzeć, są cudowni za nic mnie nie winili, wiedzą ze zdzarza się. W polsce tego typu problemów nigdy nie miałam a tu jakiś pech mnie prześladuje...Jeszcze przez pewien czas dzieci mnie testowały, sprawdzały co mogą czego nie, były jednym słowe nieznośne...staram sie jak mogłam, no ale dzieci to dzieci. Wtedy miałam strasznego doła, powiem nawet,chciałam to wszystko rzucić i wracać do domu. No ale wzięłam się w garść i kryzys przeszedł. Musze przyznać to chyba norma, że po tych 2-3 miesiącach dopada kryzys i wtedy dzieją się rózne rzeczy...w moim przypadku takie własnie jak opisałam. Pewnie nie do konca byłam ostrożna i wyszło. Ale na szczęscie teraz już znacznie lepiej. Dzieci już są dla mnie naprawde dobre, doskonale wiedzą co mogą, czego nie.Nie mam z nimi problemu. Rodzice pomagają mi we wszystkim, wspierają mnie. Mamy bardzo dobre stosunki.

Świeta spedziłam z nimi i ich najbliższą rodziną. Dostalam pełno prezentów. Tak zauważyłam , świeta tu głównie kręcą wokół prezentów;p Przyjęłi mnie jak członka rodziny. Nasze stosunki to raczej nie pracodawca-pracownik, tylko rodzina. I teraz zaczęłam myśleć, że może być naprawde cięzko opuścić to miejsce po roku...



Sylwester był chyba najbardziej udanym w moim życiu. Spędziłam go na Time Square. Jak już wspominałam, moi hosci są policjantami na Manhattanie. Oni nie pracowali, ale moja hostka załatwiła mi wejscie prawie pod sama scenę:D Dogadała sę z kolegą który był na służbie i wprowadził mnie i moich znajomych jak vipy ok 10.30 w nocy! Ludzie czekali od 10 rano żeby zająć miejsce takie jakie jak my:) Pogoda się udała, było naprawdę super. After Party też było:)

                                                                          Pitbull:)

                                                                       Lady Gaga też była


                                                                     Welcome New Year!!

Teraz dopadła mnie choroba, chyba pierwszy weekend który tu jestem siedzę w domu. Zazwyczaj ze znajomymi zwiedzamy pobliskie i te dalsze kluby:)
Także to chyba tyle na dzisiaj, myślę ze nadrobiłam zaległosci:) Pozdrawiam i życzę wszystkim udanego 2012 roku a przed wszystkim odwagi w spęłnianiu marzeń!!Raz jest gorzej raz lepiej, ale lepiej żałować,że coś sie zrobiło niż żałować że sie nie zrobiło:)  

3 komentarze:

  1. Zazdroszczę juz tego wszystkiego co przeżywasz! Naprawdę musi byc cudownie.Moja przygoda zacznie sie dopiero w lipcu/sierpniu i no nadal czekam na rodzinke, ale mam jeszcze dużo czasu wię aż tak sie nie przejmuje:)

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham Twój blog! serio. nie piszesz dużo, to fakt, ale mam dosyć czytania o tym jak bardzo dziewczyny wyjeżdżające jako au pair tego żałują, a Ty jesteś mega optymistką, super! mogłabym Cię prosić o kontakt, cholernie mi zależy, ponieważ za rok chciałabym również wyjechać (po maturze) i mam pytanko. proszę jak znajdziesz chwilkę, daj mi znać, będę ogromnie wdzięczna :) mój e-mail: patrycja22@hotmail.com

    OdpowiedzUsuń